Dzieje bratniej pomocy
Czy obserwowana dzisiaj na Ukrainie sytuacja miała już miejsce? Mam wrażenie, że retoryka najbardziej przypomina przełom 1939 i 1940 r., gdy Stalin dokonał agresji na Polskę i zaczął odbudowę zachodniej flanki dawnego rosyjskiego imperium – pisze historyk.
W historii Europy ostatnie ćwierć wieku to – jeżeli nie liczyć Bałkanów – okres względnego spokoju politycznego. Historia stała się elementem wiedzy uważanej może za ważną, ale raczej mniej przydatną w życiu. W Polsce ograniczano ją w szkole, próbowano spychać na margines, często przypinając łatkę polityczną.
W ostatnich latach okazało się jednak, że głód wiedzy o przeszłości jest ogromny. Nie sposób przytaczać wszystkich potwierdzających to argumentów, ale wystarczy spojrzeć na witrynę kiosku z gazetami. Nigdy w historii polskiego czasopiśmiennictwa nie było na rynku tak wielu popularnonaukowych pism historycznych. To dobrze, bo wiedza historyczna jest m.in. po to, by uniknąć błędów już wcześniej popełnionych.
W niedzielę na terytorium Autonomicznej Republiki Krymu, wchodzącej w skład Ukrainy, odbyło się referendum potwierdzające przyłączenie tego terytorium do Federacji Rosyjskiej. Akt głosowania odbył się pod lufami tajemniczych wojsk samoobrony, w cieniu rosyjskich baz wojskowych i wbrew władzom ukraińskiego państwa. Czyżby historia znowu zatoczyła koło? Czy obserwowana dzisiaj na Ukrainie sytuacja miała już miejsce? Czy w przeszłości można znaleźć do niej odniesienia, które pozwolą uniknąć popełnionych kiedyś błędów, a przede wszystkim wynikających z nich tragedii?
Oczywiście tak – historyk może wskazywać wiele analogii: wojna krymska,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta