Przewietrzył Kościół. Abp Wesoły wspomina Jana XXIII
Jak biskupi pozbyli się strachu przed anatemą, a szambelani przestali klękać. I jak „jakiś Rąkała" odwiedził polskie seminarium
Rz: Ksiądz arcybiskup był już siedem lat w Rzymie, gdy w 1958 r. kard. Angelo Giuseppe Roncalli został wybrany na papieża. Czy ten wybór ekscelencję zaskoczył? Czy ludzie wiedzieli, kto to jest, pomijając, że był patriarchą weneckim?
Abp Szczepan Wesoły: Wiedzieć nie było zbyt trudno. Wtedy na całym świecie było zaledwie 54 kardynałów. Dziś tylu mamy w samym Rzymie, jeśli policzyć emerytów. Gdy zmarł Pius XII, ci, którzy trochę siedzieli w sprawach Kościoła, obserwowali, sugerowali właśnie Roncallego jako następcę. Jako papieża przejściowego, zanim wyklarują się ugrupowania wśród kardynałów. Miał już 77 lat.
Ja wtedy byłem studentem, więc nie należałem do jakiegoś kręgu wtajemniczonych, ale pamiętam, że ks. Jerzy Langman, który już przed wojną pracował w Radiu Watykańskim, mówił mi, że Roncalli zostanie papieżem. Oczywiście już wtedy były stronnictwa. Głównym konkurentem był kard. Giuseppe Siri. Ale miał jedną wadę: zaledwie 52 lata, więc nie gwarantował krótkiego, przejściowego pontyfikatu.
Jak rzymianie zareagowali na wybór Roncallego?
To były zupełnie inne czasy. Nie było tłumów, wiwatów. Zresztą o wyborze ogłoszono mniej więcej w południe, i to w dniu pracy, więc skąd mogły być? Było kilkaset osób na placu św. Piotra i to wszystko. Ale naturalnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta