E-protokół, czyli Wielki Brat
Politycy chętnie lansują populistyczne hasło kontrolowania „złych" sądów. I temu w istocie ma służyć nagranie. Oczywiście kontrolującym ma być minister, przedstawiciel władzy wykonawczej – pisze sędzia.
Maciej Strączyński
Entuzjazm, z jakim Ministerstwo Sprawiedliwości podchodzi do elektronicznego protokołu, nie ma granic. Ukazuje go jako panaceum na wszelkie problemy sądownictwa. Tymczasem ci, którzy muszą stosować e-protokół, są zupełnie innego zdania. Oczywiście opinie nieprzystające do z góry przyjętych założeń resortu są odrzucane. Odpowiedzią są wciąż dwa hasła: e-protokół usprawnia postępowanie i zwiększa transparentność rozprawy.
E-protokół został wprowadzony w niektórych sprawach cywilnych. Sprawność sądów cywilnych w 2013 r. pogorszyła się, ale jakie miał znaczenie e-protokół, nie wiadomo. Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia przeprowadziło więc ankietę oceniającą zmiany, jakie mógł wprowadzić. Wartość miały odpowiedzi tylko tych sędziów, którzy pracowali z e-protokołem, pominąć trzeba liczne odpowiedzi „nie wiem, nie mam zdania".
Zdaniem połowy sędziów e-protokół wydłużył czas rozprawy w każdej instancji. Pogląd przeciwny o pierwszej instancji wyraziło 19 proc. sędziów, a o odwoławczej zaledwie 5 proc. Również połowa sędziów uznała, że e-protokół wydłużył cały proces w każdej instancji i zmniejszył ilość spraw rozpoznawanych na jednej wokandzie. Zdanie przeciwne miało ledwie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta