Poeta nie może przysnąć
Charles Simic | Laureat Nagrody im. Herberta o swoim życiu i polskiej poezji opowiada Marcinowi Kube.
Rz: Trudno uwierzyć, że choć jest pan jednym z bardziej uznanych amerykańskich poetów, nauczył się pan angielskiego dopiero w wieku 15 lat.
Charles Simic: Pierwsze lekcje angielskiego miałem w Paryżu, do którego przyjechaliśmy z matką i młodszym bratem w 1953 r. z Belgradu. Miejscem docelowym była Ameryka, do której prawie dziesięć lat wcześniej wyjechał mój ojciec. Co prawda potrafiłem powtórzyć parę kwestii w języku angielskim zasłyszanych w piosenkach i westernach, ale zupełnie nie rozumiałem ich znaczenia.
Nie miał pan problemów w przestawieniu myślenia na inny język?
Nie było wyjścia. Od początku wiedziałem, że żyjąc w Ameryce, muszę myśleć, mówić i pisać po angielsku. Nie mogłem wziąć dziewczyny na randkę i powiedzieć jej: „Edna, mam dla ciebie wiersz, ale jest po serbsku". Poza tym amerykańska kultura i styl życia mnie fascynowały. Słuchałem jazzu i bluesa. Nie spędzałem wiele czasu wśród jugosłowiańskich enklaw narodowych. Fascynowała mnie Ameryka i chłonąłem nowy świat.
W autobiograficznym eseju „Na początku..." stwierdza pan, że przez pięć lat, od 1948 r. do wyjazdu, pańskie życie zmieniło się diametralnie....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta