Inflacja jak to łatwo powiedzieć
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że ze sporym prawdopodobieństwem w najbliższych miesiącach możemy mieć deflację – prognozuje główny ekonomista KUKE, laureat konkursu w kategorii inflacja.
piotr soroczyński
Ostatnie kilka lat w zakresie procesów inflacyjnych mieliśmy wyjątkowo urozmaicone. Naprzemienne wzrosty i spadki inflacji. Częste jej przebywanie daleko od poziomu celu ustalonego przez władze monetarne (2,5 proc. dla wskaźnika rocznego z dopuszczalnym przedziałem wahań od 1,5 do 3,5 proc.). Niektórzy co bardziej cyniczni komentatorzy posuwają się do stwierdzenia, że inflacja zazwyczaj jest u nas poza widełkami celu, przebywając między nimi tylko krótko – w momencie przechodzenia ze stanów bardzo wysokich do bardzo niskich czy odwrotnie.
Jeszcze w początku 2010 r. roczny wskaźnik inflacji konsumenckiej wynosił 3,5 proc. Przyjmował więc graniczną wartość dopuszczalną przez władze monetarne jako przedział celu inflacyjnego. Już w lipcu inflacja wynosiła 2,0 proc. Począwszy jednak od września zaczęła rosnąć. Lokalne maksimum roczny wskaźnik inflacji przyjął w maju 2011 r., dochodząc do 5,0 proc. We wrześniu 2011 r. spadł do 3,9 proc., by jesienią (mimo wejścia w echo rosnącej bazy) zwiększyć się do 4,8 proc. (w listopadzie).
Przez trzy pierwsze kwartały 2012 r. mieliśmy do czynienia z inflacją wyraźnie wyższą od dopuszczalnej (z lokalnym maksimum w czerwcu na poziomie 4,3 proc.). Jednak z początkiem IV kwartału inflacja zaczęła spadać. Złożyło się na to ustąpienie części czynników proinflacyjnych, wejście w echo wyjątkowo wysokiej bazy oraz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta