Syria. Tysiące frontów, miliony ofiar
Najtragiczniejsza wojna współczesności odchodzi w zapomnienie. Happy endu trudno się spodziewać.
Było źle, a jest jeszcze gorzej. Była dyktatura, którą setki tysięcy Syryjczyków ponad trzy lata temu chciało obalić – wtedy, gdy przez świat arabski przetaczały się rewolucje.
Teraz jest i stara brutalna dyktatura Baszara Asada, która w niektórych regionach się umocniła, a w innych utraciła władzę, w tych innych jest często nowa dyktatura: skrajnych islamistów, którzy z niezwykłym okrucieństwem budują wymarzony kalifat.
Jest pełno frontów, są zrujnowane dzielnice starych miast. A przede wszystkim jest niewyobrażalna liczba ofiar – sto kilkadziesiąt tysięcy zabitych, miliony uciekinierów, w tym masa dzieci, dla których wojna, chaos i cierpienie stały się codziennością.
Świat już się zmęczył informacjami z Syrii. Przejadły mu się doniesienia o zrujnowanych przez armię rządową zbuntowanych miastach, o dzieciach wytrutych śmiercionośnym gazem, o odcinanych wrogom głowach i wyrwanym sercu.
Trzy lata tragedii
Zaczęło się w marcu 2011 roku. Podobnie jak wcześniej w Tunezji, Egipcie i Libii tłumy sfrustrowanych ludzi domagały się zmiany władzy, żądały wolności, godności, sprawiedliwości i pracy. Byli nieuzbrojeni i słabo zorganizowani, o skrajnych islamistach jeszcze się wtedy nie słyszało, najbardziej widoczni na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta