Zmieńmy ordynację: Jak wysłać superekipę do europarlamentu
W Brukseli i Strasburgu nie potrzebujemy celebrytów, lecz „lobbystów polskich spraw"
Dziś, dwa miesiące po wyborach do Parlamentu Europejskiego i pięć lat przed następną elekcją, warto się zastanowić, jak zmienić obecną ordynację. Bo że trzeba ją zmienić, przekonani są właściwie wszyscy znawcy tematu. Obowiązująca dzisiaj jest niezrozumiała, zawiła, skomplikowana. Ale przede wszystkim – kontrskuteczna. Wiąże kandydatów z regionem, wprowadza konkurencję pomiędzy kandydatami z różnych regionów, jest narzędziem w rękach partyjnych bossów, karze partie mniejsze, a dowartościowuje większe, premiuje osoby rozpoznawalne, ale niekoniecznie znające się na pracy w europarlamencie, itp.
Celebryta czy lobbysta
Aby jednak określić, jakiej ordynacji nam potrzeba, należy się zastanowić, jakich efektów od niej oczekujemy. Czyli jakich ludzi chcielibyśmy wysyłać do Brukseli, tak by było to jak najbardziej korzystne dla Polski, a nie dla partii czy poszczególnych polityków.
Kim ma być europoseł – celebrytą w kraju czy raczej „politycznym załatwiaczem", „otwieraczem unijnych drzwi", „lobbystą polskich spraw"? Zdecydowanie opowiadam się za tym drugim rozwiązaniem. Winien być końcówką politycznego systemu kraju, z którego pochodzi; powinien być na „krótkiej linii" ze swoim (czyli odpowiadającym kompetencjom jego komisji w europarlamencie) ministerstwem, żeby wiedzieć, jakie rozwiązania leżą w interesie jego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta