Nowe przepisy ubezpieczeniowe nadają się do zmiany
Marcin Orlicki | Od nowego roku klientów firm ubezpieczeniowych czeka rewolucja, która może nie poprawić ich położenia. Ustawy dotyczącej tak doniosłej i skomplikowanej materii nie wolno bowiem uchwalać w takim pośpiechu – twierdzi profesor Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu w rozmowie z Mateuszem Rzemkiem.
Rz: Parlament przyjął właśnie nową ustawę o działalności ubezpieczeniowej. Jak pan ocenia przepisy, które przeszły przez Sejm i Senat w zawrotnym tempie? Czy choć jeden poseł bądź senator dał radę przeczytać ze zrozumieniem nową ustawę?
Prof. Marcin Orlicki: Bardzo chciałbym wierzyć, że wszyscy parlamentarzyści dokładnie wiedzieli, nad czym głosują. Wiem jednak, że tak nie było. Nie jest to wina posłów, lecz Ministerstwa Finansów, które do samego końca zwlekało ze złożeniem projektu. Ustawy dotyczącej tak doniosłej i skomplikowanej materii nie wolno uchwalać w trybie ekspresowym i pod presją czasu. Tym bardziej że projekt ustawy, który trafił do Sejmu, wraz z uzasadnieniem i raportem z konsultacji zawierał 1202 strony. Posłowie musieli poradzić sobie z tą niezwykle trudną, bardzo techniczną i skrajnie specjalistyczną materią w ciągu dziesięciu wakacyjnych tygodni. Rząd narzucił niewiarygodnie szybkie tempo pracy, tłumacząc, że ustawa musi zostać uchwalona przed końcem kadencji. Od dawna było jednak wiadomo, kiedy się ona kończy. Myślę, że ten projekt powinien trafić do Sejmu co najmniej rok temu. W wariackim tempie nie pisze się dobrego prawa.
Jakie są główne zarzuty do nowych rozwiązań?
Należy odróżnić dwa obszary, których dotyczy nowa ustawa o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej. Pierwszy to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta