Między sztuką a biznesem
Tuzin nominacji dla „Zjawy", dziesięć dla „Mad Maxa: Na drodze gniewu", ale w stawce liczy się też poważne kino.
Amerykańska Akademia Filmowa ogłosiła w Los Angeles tegoroczne nominacje. Zaskoczeń nie było. W tym roku do rywalizacji stanęło 305 tytułów. Po raz czwarty w kategorii najlepszy film członkowie Akademii mieli prawo wyróżnić aż do dziesięciu tytułów.
Walka o wpływy
Powód? Prosty. W Hollywood liczy się biznes. Nominacja przynosi producentowi wymierną korzyść finansową, bo wpływy z biletów rosną średnio o 15–20 procent, a w skrajnych przypadkach nawet o 40. Jest więc o co walczyć. Akademia liczy dziś około 6300 członków. Nominowany film musiał więc uzyskać minimum 5 proc. wskazań, a więc 315 głosów. Udało się to ośmiu produkcjom.
Szansę walki o najważniejszą statuetkę zachowały zarówno ciekawe, ważne i nierzadko kontrowersyjne filmy o współczesnym świecie, jak i hity dla masowego widza. Po jednej stronie są bowiem „Spotlihgt" Toma McCarthy'ego – znakomity film o grupie dziennikarzy ujawniających afery pedofilskie w Kościele, czy „The Big Short" Adama McKaya – błyskotliwie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta