Mam nowy plan na życie
Maciej Maleńczuk opowiada Jackowi Cieślakowi o jazzowych fascynacjach, nowej płycie i planach na Europę.
Rzeczpospolita: Skąd tytuł albumu „Jazz for Idiots"?
Maciej Maleńczuk: Zrodził się w bardzo niewinny sposób. Na początku mojej przygody z saksofonem, która trwa już osiem lat, grałem z użyciem ustników o... niewielkim rozwarciu. I przy tych małych rozwarciach saksofon brzmi idiotycznie, dziecinnie, jak instrument zabawka. Wtedy pomyślałem: „Boże, jakie to idiotyczne, wszystko, co robię!". Także inne rzeczy, które robiłem, były idiotyczne. Odpalałem beaty z urządzenia Casio. Nie wiedziałem, jak przebiegają akordy i jako laik znalazłem prosty program dla dzieci, który pomaga wydobyć dowolny akord. Grałem na różnych saksofonach utwory najczęściej jednoakordowe, jakby tu rzec, zrzucając z siebie brzemię harmonii! Wszystko to było idiotyczne, ale sprawiało mi wielką przyjemność. Jak małolat wyobrażałem sobie, że jestem Coltrane'em. Wylądowałem w sferze marzeń i grałem niekończące się solówki. Gdy ich słucham, bo nagrałem je sobie, niektóre są całkiem niezłe. Teraz na pewne rzeczy trudno już by mi się było odważyć. Wówczas nie czułem żadnych oporów. Atonalność...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta