Rynek wytrącony z równowagi
Tomasz Mironczuk | Należy zmniejszyć uzależnienie gospodarki od zmiennych stóp procentowych – mówi Grzegorzowi Siemionczykowi ekspert IBnGR, były prezes Banku Gospodarstwa Krajowego i stowarzyszenia ACI, administratora stawek WIBOR.
Rz: Członek Rady Polityki Pieniężnej Jerzy Żyżyński powiedział niedawno, że skoro w polskim sektorze bankowym utrzymuje się permanentnie nadpłynność rzędu kilkudziesięciu miliardów złotych, to może należałoby ją przekierować na rynek obligacji skarbowych, aby zwiększyć krajowy popyt na te papiery. To nie pierwszy polityk, który chciałby po tę mityczną nieomal nadpłynność sięgnąć. To rzeczywiście są pieniądze, które banki mogą dowolnie wykorzystać?
Przepraszam, że odpowiem pytaniem na pytanie: jeśli nadpłynność to pieniądze leżące na tacy, to dlaczego banki biły się do niedawna o depozyty? Według mnie, aby sfinansować akcję kredytową. Dlaczego nie wykorzystywały tej nadpłynności lepiej, dlaczego nie udzieliły więcej kredytów lub nie kupiły więcej obligacji skarbowych? Zakładam, że banki udzielały tyle kredytów, ile mogły, biorąc pod uwagę obowiązujące je standardy jakościowe, konieczne, aby depozyty mogły cieszyć się gwarancją BFG. Dodatkowo w Polsce bardzo słaby jest międzybankowy obieg pieniądza. W efekcie, aby utrzymać porównywalne bezpieczeństwo płynnościowe, jak sektory bankowe na Zachodzie, polski sektor bankowy potrzebuje większej płynności.
Ale pomysł Żyżyńskiego jest chyba akurat wykonalny, bo dla banków nie ma większego znaczenia, czy trzymają tę nadpłynność w bonach pieniężnych NBP czy w papierach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta