Czułem, że mogę zdobyć złoto
Gdybym wygrał, to byłoby zbyt pięknie. A tak, jest nad czym pracować – mówi Wojciech Nowicki, polski młociarz i medalista igrzysk olimpijskich w Rio.
Rz: Na czym mijają panu dni po powrocie z igrzysk w Rio?
Wojciech Nowicki: Mam sporo spotkań, odbieram przeróżne nagrody. Brakuje czasu, by odetchnąć. W tym całym zamieszaniu staram się poświęcić jak najwięcej czasu rodzinie. Nie było mnie w domu przez prawie dwa miesiące. Teraz to nadrabiamy.
Przecinanie wstęg pana nie męczy?
Rzeczywiście wolę domowe zacisze od zgiełku, ale mnie to absolutnie nie męczy. Podchodzę do tego inaczej. Jestem teraz osobą publiczną i mam więcej obowiązków prócz treningu. Na szczęście moja żona jest wyrozumiała.
Może pan swobodnie wypić kawę na rynku w Białymstoku?
Oczywiście. Ludzie na ulicy mnie poznają, podchodzą, gratulują, mówią, że cieszą się z mojego sukcesu. To bardzo miłe i w ogóle mi nie przeszkadza. Na spacer mogę pójść bez kłopotu.
Po tym, jak wywalczył pan brązowy medal, radość przemieszała się z niedosytem.
Ale ja się naprawdę bardzo cieszę z tego medalu! Z jakiegokolwiek nie jest kruszcu, to wielki sukces.
Ale po konkursie wyglądał pan na zawiedzionego...
Media to trochę przekręciły. Przecież nawet nie marzyłem o podium! Dotarło to do mnie dopiero, kiedy pani Irena Szewińska wręczała mi medal, gdy dostałem go do ręki. Kiedy rozmawiałem z dziennikarzami, byłem jeszcze w szoku. A...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta