11 tygodni, a jednak człowiek
Spór o to, kiedy płód staje się człowiekiem, w cieniu czarnego marszu
W poniedziałkowe przedpołudnie w jednym z warszawskich kościołów odprawiona została niby zwyczajna msza. W centralnym miejscu stała mała biała urna wielkości puszki do kawy, w której leżało złożone 11-tygodniowe ciało małego człowieka zmarłego na długo przed wyznaczoną datą porodu. Towarzyszyli mu rodzice, rodzeństwo, najbliższa rodzina, którzy wraz ze swoimi dziećmi przybyli, by się z nim pożegnać. Nikt nie śpiewał żałobnych pieśni i nie sprawował pożegnalnych modlitw. Nie było też typowego dla uroczystości żałobnych koloru czarnego czy fioletowego, lecz dominowała biel – symbol życia i niewinności.
Przeszywające wzruszenie co chwilę przerywane było radosnymi okrzykami dzieci, potęgowało wrażenie uczestnictwa w czymś zupełnie niespotykanym.
Cała historia rozegrała się kilka tygodni temu, kiedy lekarze stwierdzili podczas badania USG, że 11-tygodniowa ciąża jest martwa. Następnie był pobyt w szpitalu, operacja i pytanie: co zrobić z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta