Londyn nieuczciwy wobec partnerów
Brytyjskie władze chcą odzyskać dla kraju pełną suwerenność. To niemożliwe. I nie jest to jedyny problem
Korespondencja z Brukseli
Obserwatorzy brytyjskiej i europejskiej sceny politycznej są zdumieni ostrym kursem premier Theresy May w sprawie Brexitu. Już jej poprzednikowi Davidowi Cameronowi zarzucano, że dla celów wewnętrznej walki partyjnej rzucił na szalę przyszłość swojego kraju. Zapowiedział referendum, żeby uciszyć eurosceptyczną opozycję. Miał nadzieję, że pozytywny wynik głosowania umocni go na czele Partii Konserwatywnej i zakończy dyskusję o korzyściach członkostwa w UE. Stało się inaczej i Wielka Brytania stanęła przed perspektywą wyjścia z Unii.
Wydawałoby się, że podziała to jak zimny prysznic na nowe przywództwo torysów i tym razem bardzo dokładnie policzą, co jest najbardziej opłacalne dla ich kraju. Na razie jednak mamy dalszy ciąg mocarstwowej retoryki: powtarzania sloganów o odzyskaniu suwerenności i przeniesieniu pełni władzy do brytyjskiego parlamentu i tamtejszych sądów.
Po pierwsze, jest to nieopłacalne dla Londynu. Skrajny wariant Brexitu oznacza bowiem brak dostępu do rynku wewnętrznego UE, największego na świecie rynku konsumenckiego.
Po drugie, jest to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta