Klątwa Mordoru nad Wolą?
O warszawskiej Woli mówi się, że będzie biznesowym sercem Warszawy. Jest bowiem najszybciej rozwijającą się dzielnicą biurową stolicy.
Choć ma tylko 2,5 km kwadratowego, postało w niej ponad pół miliona mkw. biur, co – jak podaje CBRE – przewyższa podaż powierzchni biurowej w większości miast regionalnych w Polsce (np. w Poznaniu czy w Łodzi).
Fenomen? Deweloperom na pewno sprzyja lokalizacja. Metro jest wielkim atutem, do tego linie tramwajowe i autobusowe, blisko kolejka. I właśnie dlatego poza biurowcami, Wola nowymi projektami mieszkaniowymi stoi, a w planach są wielkie obiekty handlowe i kolejny hotel. Tylko jedno centrum, które wyrośnie na miejscu wolskiego Jupitera, ma mieć ponad 100 tys. mkw. powierzchni. Inwestycja powstanie na największej komercyjnej działce w stolicy – jak chwali się inwestor – na blisko 6,5 ha.
Plany dla Woli rzeczywiście są imponujące. Będą je realizować najpotężniejsi deweloperzy. Dziś nikt już nie wstydzi się tej poprzemysłowej dzielnicy. Oby jednak nie zamieniła się ona, przy okazji, w drugi Mordor, czyli nie stanęła w korkach jak wielki biurowy Służewiec.