„Populizm”. Dziecko elit
Eurosceptycyzm i postulaty reformowania UE nie są zawieszone w społecznej próżni, lecz stanowią odzwierciedlenie oczekiwań coraz to większej części obywateli Europy – pisze politolog.
Bardzo zróżnicowane są oceny europejskiego, skrajnie prawicowego „populizmu" (opatruję to słowo cudzysłowem, bo tak naprawdę o populizmie tu nie można mówić). Ale nawet wśród ekspertów mu niechętnych lub wobec niego neutralnych dominuje przekonanie, że stanowi on w pierwszym rzędzie efekt fatalnych błędów rządzących przez dziesięciolecia neoliberalnych w większości elit. Z tekstów, jakie wyszły spod pióra amerykańskiego intelektualisty Timothy Snydera lub jego europejskiego kolegi Ivana Krasteva, wynika jednoznacznie, że to neoliberalny główny polityczny nurt doprowadził do katastrofalnego osłabienia demokracji. W przekonaniu Krasteva populizm to rodzaj oddolnego buntu przeciwko skompromitowanej demokracji liberalnej. Z kolei politolog prof. Jan Zielonka twierdzi, że wzrost i sukcesy polityczne populizmu uznać można z jednej strony za rodzaj antyliberalnej rewolucji, a z drugiej – tam gdzie dotyczy to Unii Europejskiej – za rodzaj integracyjnego rewizjonizmu.
Politycy i eksperci neoliberalnego mainstreamu nazywają często populizm ruchem „roszczeniowo myślących przedmieść", „zmarginalizowanych parweniuszy" lub „negatywnie wyalienowanych". Natomiast jego zwolennicy uznają go np. za rodzaj protestu wobec świata, w którym obywatel zdominowany jest przez pieniądz. Nurt ten postrzegany jest także jako patriotyczna rewolucja w świecie rozpasanego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta