Ciężka dola asystenta sędziego
Między nami prawnikami | Co z tego, że mamy „pewne wynagrodzenie", skoro jest ono nieadekwatne do obowiązków?
W odpowiedzi na artykuł sędzi Sądu Okręgowego w Warszawie Anety Łazarskiej, poświęcony stanowisku asystenta sędziego w sądach powszechnych („Asystent sędziego poszukiwany, poszukiwana"), pragnę przedstawić realia pracy w stołecznym sądzie z punktu widzenia asystenta.
Niejednokrotnie moje obowiązki polegają na jednoczesnej obsłudze referatów pięciu–ośmiu sędziów. Zdarzało się, że pracowałem w domu po godzinach, o czym oni wiedzieli. Za rzetelną, ciężką pracę otrzymywałem... więcej pracy. Dlatego z niesmakiem przeczytałem artykuł pełen roszczeń i oczekiwań stawianych aktualnym i przyszłym asystentom. Dowiadujemy się z niego, że nie spełniają pokładanych w nich nadziei, rezygnują z pracy w sądzie dla kariery w korporacjach prawniczych, a ich miejsca zajmują najgorsi prawnicy.
Szczególnie oburza fragment mówiący o niewątpliwych zaletach pracy na stanowisku asystenta. Za pisanie projektów wyroków, uzasadnień do nich, postanowień i zarządzeń, research...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta