Od września samowystarczalni w zaopatrzeniu w środki ochronne
Nikt na świecie nie był przygotowany na wybuch pandemii. Mieliśmy zapasy, ale szybko zostały zużyte. Wyciągnęliśmy z tego lekcję – mówi Michał Kuczmierowski, p.o. prezesa Agencji Rezerw Materiałowych. PIOTR SKWIROWSKI
Agencja Rezerw Materiałowych (ARM) nie miała ostatnio dobrej prasy. Pojawiały się zarzuty, że robi zakupy nie takie jak trzeba, że nie przygotowała zapasów na wypadek pandemiii.
ARM w przestrzeni medialnej przez długi czas nie istniała. Była schowana przed oczami opinii publicznej. To dlatego, że leży na przecięciu interesów i obszarów zadaniowych czterech ministerstw. Jest część paliwowa, nadzorowana dziś przez ministra klimatu, wcześniej przez ministra energii. Część związana z zapasami żywności leży w obszarze działania ministra rolnictwa. Rezerwy medyczne to obszar ministra zdrowia. No i jest jeszcze obszar, który leży na przecięciu kilku działów – to rezerwy techniczne, różnego rodzaju maszyny, mosty, tory kolejowe, sprzęt ciężki, agregaty prądotwórcze, chłodnie... To wszystko podlega w części pod gospodarkę, trochę pod infrastrukturę, trochę pod MON. W momencie wybuchu pandemii chyba nikt na świecie nie był do niej przygotowany. Były, również w naszych magazynach, zapasy środków ochrony, życie pokazało jednak, że zanim uruchomiono łańcuchy dostaw, import towarów czy produkcję krajową, bardzo szybko te zapasy zostały zużyte.
Tymczasem ARM na samym początku pandemii sprzedała za granicę część zapasów środków ochronnych. I trafiliście na pierwsze strony gazet.
To było...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta