Jeden blok czy kilka?
Być może wystarczy wyborców nie zrażać do siebie nawzajem, lecz solidarnie bić w partie rządzące.
W kręgach opozycyjnych, także komentatorskich, toczy się coraz bardziej ożywiona dyskusja o tym, czy w następnych wyborach parlamentarnych przeciwnicy PiS powinni iść w jednym bloku czy też w kilku. Jest to o tyle bezsensowne, że taka decyzja musi być podjęta dopiero na kilka miesięcy przed datą elekcji i – co ważniejsze – powinna być uzależniona od tego, czy partia rządząca będzie miała poparcie raczej w granicach 40 proc. czy raczej w okolicach 30.
„Jednolitofrontowcy" mówią jasno – tylko wspólny blok całej opozycji może odsunąć od władzy obecną ekipę rządzącą. Naiwnie myślą, że proste dodawanie poparcia dla poszczególnych ugrupowań, które składałyby się na jedną koalicję, da w efekcie nie tylko sumę głosów już przez nie posiadanych, ale nawet zaowocuje efektem synergii. Jakby nie pamiętali, że nie tak dawno, bo niecałe dwa lata temu, słabość takiego myślenia została boleśnie obnażona – w elekcji do europarlementu Koalicja Europejska (złożona z PO, PSL, SLD, Nowoczesnej i innych mniejszych ugrupowań) doznała upokarzającej porażki z PiS, przegrywając z nim (w najłatwiejszych dla siebie wyborach) siedmioma...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta