Nawet łzy mają swój kres
Z Anną Roczkowską, autorką książek o braciach Romockich oraz członkinią Społecznego Komitetu Opieki nad Grobami Poległych Żołnierzy Batalionu „Zośka" i „Parasol" rozmawia Zofia Brzezińska
Andrzej Romocki „Morro" oraz jego młodszy brat Jan Romocki „Bonawentura" to legendarne postacie batalionu „Zośka" oraz powstania warszawskiego. Andrzej, mimo że miał zaledwie 21 lat, został uznany za jednego z najzdolniejszych dowódców powstańczych oddziałów. Pierwszą swoją książkę – „Gdy zabraknie łez" – poświęciła pani jednak jego bratu Jankowi, skromnemu żołnierzowi, który poza talentem poetyckim nie różnił się zbytnio od kolegów. Co tak bardzo zafascynowało panią w postaci Janka, że swoją literacką przygodę z braćmi Romockimi zdecydowała się pani zacząć właśnie od niego?
Tak naprawdę to jednak pierwszeństwo miał u mnie zawsze Andrzej (śmiech). Jako zaczytana w „Zośce i Parasolu" Aleksandra Kamińskiego nastolatka byłam nim zupełnie oczarowana. Ten młody, pełen charyzmy i pewności siebie człowiek zdawał się cały czas wiedzieć, co robi, i nie ustawać w dążeniu do wyznaczonego celu. Jak każda osoba o silnych skłonnościach przywódczych nie miał jednak łatwego charakteru. Jego młodszy brat Janek natomiast zawsze jawił mi się jako przyjacielski, zwykły chłopak, nie tak skomplikowany charakterologicznie jak Andrzej, typowy – jak nazywali go przyjaciele – brat łata. Obaj byli wspaniali, każdy na swój sposób, dlatego chciałam napisać o nich obu, większy akcent kładąc jednak na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta