Londyński autobus na scenie
Premiera „My Fair Lady" to okazja, by zapytać, jak zmienia się musical i jego kondycja w Polsce.
Od soboty „My Fair Lady" będzie można oglądać w Operze na Zamku w Szczecinie. Premiera planowana na wiosnę 2020 r. z pandemicznych względów dojdzie do skutku dopiero teraz.
To będzie już 26. inscenizacja na polskich scenach, taką liczbę wystawień ma u nas jedynie „Skrzypek na dachu". On przyciąga przywołaniem dawnego świata żydowskiego, a intryga „My Fair Lady", rozgrywająca się w Londynie w początkach XX w., wydaje się anachroniczna. Ponadto musical jako gatunek bardzo zmienił się w ciągu siedmiu dekad.
– To prawda – przyznaje reżyser szczecińskiej premiery Jakub Szydłowski. – Spójrzmy jednak na obsypany Oscarami musical filmowy „La la land", nieprzeniesiony, co prawda, jeszcze na scenę, ale prędzej czy później to się stanie. Jest oddaniem hołdu wspaniałym musicalowym tradycjom. Zatem to, co było 50 czy 70 lat temu, nadal inspiruje....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta