Jak praworządnie zlikwidować niepraworządność
Trzeba nieustannie przypominać, że m.in. obecny ustrój SN i w ogóle sądownictwa i skład sędziów TK są sprzeczne z konstytucją i unijnymi zasadami praworządności.
W ostatnim czasie, zapewne w związku z wypowiedziami polityków, rozgorzała dyskusja pomiędzy znanymi prawnikami, co do, mówiąc najogólniej, sposobu przywracania praworządności po ewentualnej utracie władzy przez obecny obóz rządzący. Problem jest gigantyczny, bo skala i intensywność naruszeń konstytucji w zakresie Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa, Sądu Najwyższego, sądów powszechnych (by wymienić te najbardziej spektakularne) jest bez precedensu po 1989 r. Słyszymy obawy o to, że przywracanie praworządności, także w zakresie obsady stanowisk mogłoby odbywać się z naruszeniem praworządności właśnie.
Problem definicji
W istocie chyba nikt z dyskutantów nie popiera łamania prawa i naruszania praworządności „w imię” praworządności. W dyskusji chodzi zapewne o rozumienie tego pojęcia. Jest ono jasne i raczej bezsporne, ale tylko na poziomie ogólnej definicji. Prowadzony spór dotyczy więc raczej oceny – jako praworządnych albo niepraworządnych – konkretnych rozwiązań proponowanych dla rozwiązania poszczególnych problemów (np. tzw. neosędziów), a także dopuszczalności uznawania określonych rozwiązań ustawowych za nieobowiązujące (jako sprzeczne z konstytucją) nie w drodze wyroku „TK Przyłębskiej”, ale w drodze tzw. rozproszonej kontroli konstytucyjności.
Nie chodzi więc o to, czy praworządność przywracać metodami...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta