Czekanie na impuls z USA
Dolar we wtorek pozostawał nieco słabszy, na czym próbował skorzystać także złoty. W środę jednak wszystko może się zmienić. Kluczowe będą amerykańskie dane o inflacji.
Wyczekiwanie – tak w skrócie można określić to, czego byliśmy świadkami na rynku walutowy we wtorek. Kalendarz makroekonomiczny nie rozpieszczał, a najważniejszy odczyt dotyczący amerykańskiej inflacji zaplanowany jest na środę. To siłą rzeczy powstrzymywało inwestorów przed bardziej zdecydowanymi ruchami.
Ciszę rynkową starało się wykorzystywać euro, które zyskiwało w ciągu dnia w stosunku do dolara nawet 0,5 proc. Później skala tego ruchu nieco przygasła, ale i tak wspólna waluta była nieco mocniejsza niż dzień wcześniej. To też miało pośrednie przełożenie na notowania złotego. Wycena dolara w pewnym momencie spadła poniżej 4,60 zł. Euro oscylowało w okolicach 4,70 zł.
Poziomy te mogą jednak pójść w zapomnienie w środę, kiedy na rynek napłyną wspomniane dane na temat inflacji w Stanach Zjednoczonych. W środę pierwsza część sesji powinna być więc spokojna, zaś fajerwerki powinny zacząć się po południu.