Czterodniowego tygodnia pracy w Polsce szybko nie zobaczymy
Nawet zwolennicy skrócenia czasu pracy przy zachowaniu niezmienionych płac przyznają, że taka reforma na poziomie całego kraju musiałaby być rozłożona w czasie, aby nie wpłynęła negatywnie na gospodarkę i jakość życia w Polsce.
Do wyborów będziemy mieli precyzyjny projekt pilotażu czterodniowego tygodnia pracy – zapowiadał w lipcu przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Tę wypowiedź można odczytywać jako czczą obietnicę, wpisaną w logikę kampanii wyborczej. Ale dyskusja na temat skracania czasu pracy w rozwiniętych gospodarkach toczy się od lat. Mniej więcej miesiąc przed wystąpieniem Tuska najszerzej jak dotąd zakrojony eksperyment terenowy, który ma sprawdzić gospodarcze i społeczne implikacje krótszego tygodnia pracy, ruszył w Wielkiej Brytanii. Wcześniej podobne badania były prowadzone w innych krajach.
Nieostry ideał
Perspektywa wdrożenia takiego pomysłu w Polsce wzbudziła emocje wśród pracowników. Zdecydowana większość z nich – jak sugerują sondaże – chciałaby pracować mniej, gdyby nie wiązało się to ze spadkiem zarobków. A to jest sedno koncepcji czterodniowego tygodnia pracy (w przeciwnym przypadku, tzn. z proporcjonalnym obniżeniem płac, byłoby to tylko zmniejszenie wymiaru etatu). Nasza sonda wśród grona wybitnych ekonomistów sugeruje jednak, że taka reforma w Polsce w przewidywalnej przyszłości miałaby negatywny wpływ na gospodarkę, a więc ostatecznie także na dobrostan pracowników.
Ocenę koncepcji czterodniowego tygodnia pracy utrudnia jednak to, że jest niejasna. – Poza ogólnym hasłem nikt jak dotąd nie określił, jak takie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta