Portugalczyk to nie czarodziej
Nowy trener nie jest w stanie odmienić drużyny już w jej pierwszych meczach. Fernando Santos też tego nie zrobił, ale jest nadzieja, że kiedyś mu się uda.
Pytanie, czy Portugalczyk może odmienić reprezentację Polski, w ogóle wydaje się trochę bez sensu. Odmienić można coś, co było dobre i być przestało, a Polska ostatni raz była dobra w roku 1982, na mundialu w Hiszpanii. Od tamtej pory najpierw czekaliśmy 16 lat na kolejny awans, a potem „mecze o honor” sprowadzały nas na ziemię w turniejach, przed którymi śniliśmy o potędze.
Nie udawało się trenerom polskim ani zagranicznym i nic się pod tym względem nie zmieniło. Wiara, że znany trener z zagranicy nagle zrobi z Polski kandydata do medali na mundialu czy Euro, jest naiwnością. Problemem naszej reprezentacji nie są bowiem trenerzy (no, z wyjątkiem dwóch ostatnich), tylko piłkarze.
Paulo Sousa sprawdził 39 w 15 meczach, Czesław Michniewicz – 36 w 13. Fernando Santos na dwa mecze wystawił już 18. U wszystkich trzech trenerów nazwiska się powtarzają. I wyniki też, zazwyczaj po grze, która nie daje satysfakcji. To, że Santos powołał do pierwszej kadry aż 18...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta