Skąd wziąć pieniądze na reformy?
W ministerstwach doradcy głównie stawiali sobie w komputerze pasjanse: uda się ta reforma czy nie? Przejdzie w Sejmie poprawka do ustawy?
Wybory uruchamiają wyobraźnię polityków i sprawiają, że rusza festiwal obietnic. To, co było niemożliwe całymi latami, staje się możliwe od ręki. Nareszcie nauczyciele będą zarabiać więcej, ludzie żyć godnie, a emigranci tłumnie przyjeżdżać do kraju niczym muzułmanie do Mekki. Zdecydowanie mniej do powiedzenia mają autorzy obietnic, skąd na to wszystko wziąć pieniądze. Choć z drugiej strony zapewne większość odpowie, że z budżetu. Bo przecież budżet to taki magiczny kapelusz, z którego można wyciągnąć każdego królika, bez wcześniejszego wkładania czegokolwiek.
Instytucje widma:
Miejmy nadzieję, że po latach zaniedbań nowa władza przeprowadzi inwentaryzację wydatków państwa i przyjrzy się, na co z budżetu wydawane były i są pieniądze. Intuicja podpowiada, że w kraju mamy tysiące niepotrzebnie utworzonych instytucji doradczych, zakładów budżetowych, instytutów narodowych i nienarodowych do spraw kultury, przemysłu, przedsiębiorczości, rozwoju biznesu, ratowania klimatu i malowania...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta