O wyborach do Trybunału

Za sytuację, w jakiej znalazł się TK, odpowiadają nie tylko politycy, ale i osoby, które w 2015 r. brały udział w procedurze wyboru na sędziego, godząc się na jawne bezprawie we własnej sprawie.

Za nami decyzja prezydenta Andrzeja Dudy o powierzeniu funkcji prezesa TK Bogdanowi Święczkowskiemu. Ja jednak chcę odnieść się do wydarzeń z października i listopada 2015 r., których konsekwencje odczuwamy do dziś. Skłonił mnie do tego opublikowany 30 listopada 2024 r. na Rp.pl tekst prof. J. Steliny, sędziego TK, „Kryzys wokół TK – politycy zepsuli, politycy powinni naprawić”. Zasadniczy wydźwięk artykułu jest taki, że kryzys wokół TK należy stanowczo zakończyć, uwzględniając zarówno kwestie ustrojowe, jak i ludzkie, to jest osób, które zostały wybrane przez Sejm VII oraz VIII kadencji.

Błędna perspektywa

Z apelem tym nie sposób się nie zgodzić. Jest jednak z tym problem, bo autor przyjmuje błędną perspektywę oceny wyboru tych osób. Aczkolwiek słusznie zakłada, że punktem wyjścia wcale nie musi być (nie powinien) wyrok TK z 3 grudnia 2015 r. (K 34/15), jego sentencja oraz wnioski, jakie były formułowane w przestrzeni publicznej w świetle tego rozstrzygnięcia i późniejszych wydarzeń. Chodzi zwłaszcza o rzekome orzeczenie przez TK o tym, że trzech sędziów zostało wybranych przez Sejm VII kadencji prawidłowo, a dwóch nie. Takie stwierdzenie w przedmiotowym wyroku nie pada, gdyż prawnej ocenie poddano art. 137 ustawy o TK z 26 czerwca 2015 r. Przepis ten, jak wiadomo, miał umożliwić przyspieszenie wyboru sędziów do TK na kadencje...