Cena pokoju społecznego
Armia Cozmy rzuciła rząd na kolana
Cena pokoju społecznego
Rumuńscy górnicy jeszcze kilka dni temu maszerowali na Bukareszt.
FOT. (C) REUTERS
ADRIAN URSU
Kto zwyciężył? Pytanie to stawiają wszyscy Rumuni po "pokoju" podpisanym w ubiegły piątek przez premiera Radu Vasilego i szefa zbuntowanych robotników kopalń, Mirona Cozmę. Górnicy powrócili do siebie, do Doliny Jiu. Uspokojeni ministrowie gabinetu Radu Vasilego pozostali w swych biurach w Pałacu Zwycięstwa.
- Nikt nie przegrał. To Rumunia odniosła zwycięstwo - odpowiedział lapidarnie premier w kilka minut po negocjacjach z Cozmą i innymi przywódcami związku. Ale czy rzeczywiście można mówić o wygranej? Wiele oznak świadczy, że Rumunia poniosła porażkę. Poza ofiarami (ponad 130 policjantów i żandarmów oraz 50 górników zostało rannych), stratami materialnymi (około 100 tys. USD według szacunków Ministerstwa Spraw Wewnętrznych), rozzłoszczonymi dziennikarzami i górami śmieci, pozostałych po legionach Cozmy w trzech miastach, koszty polityczne i ekonomiczne są niepoliczalne.
Rumunia musiała zdać bardzo trudny egzamin dojrzałości. Nie odniosła sukcesu w tej dramatycznej próbie. Demokratyczne instytucje musiały ustąpić...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta