Muzyka jest labiryntem
Muzyka jest labiryntem
FOT. (C) LORNE CARL LIESENFELD
Rz: W pańskiej rodzinie, o różnych przecież korzeniach kulturowych, bardziej świętowano urodziny czy imieniny?
KRZYSZTOF PENDERECKI: Mój dziadek ze strony matki, który z pochodzenia był Niemcem, uznawał tylko urodziny, natomiast rodzina mojego ojca skłaniała się ku imieninom, te zresztą były wówczas powszechniej fetowane. Mogę zatem powiedzieć, że jako dziecko miałem swoje święto dwa razy do roku. Ale dziś przychylam się do coraz powszechniejszego w Polsce obyczaju, uznającego urodziny za datę ważniejszą w życiu człowieka.
Jubileuszowy szum wokół pańskiej osoby trwa od miesięcy. Łatwo z tym żyć?
Zdarzyły się szumy różnego gatunku.
Zacznijmy od tych przyjemnych.
Cieszę się, że ten rok obfituje w wiele zdarzeń, że moją muzykę gra się na świecie. Do autorskich koncertów człowiek się przyzwyczaja, zwłaszcza jeśli żyje z nimi od 40 lat, ale obecnie nastąpiło ich zagęszczenie i nie jestem w stanie być wszędzie, gdzie w ostatnich miesiącach wykonywano moje utwory. Sam w tym roku dyryguję prawie 70 koncertami. To o wiele za dużo, ale ciągle sobie powtarzam, iż jubileusz jest czasem wyjątkowym.
Jak pan sobie z tym radzi?
Wstaję o szóstej rano, w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta