Wywiad przekrętów
Pracownicy wywiadu PRL, nadzorujący operację "Żelazo", w raportach nie pozostawiali wątpliwości, z kim się zadają dla dobra służby. Określali braci Janoszów jako "bandycką rodzinę". Nie szczędzili epitetów: "kryminaliści" i "gangsterzy". Mimo dystansowania się od podejrzanych agentów, ochoczo się jednak z nimi kontaktowali, prowadząc lewe interesy. Janoszowie z kolei, licząc na wsparcie resortu, opłacali się jego przedstawicielom i szefom bezpieki. Ta symbioza funkcjonariuszy wywiadu i przestępców stała się siłą napędową kolejnych operacji, na przykład "Żelaza 2". Nie chodziło o to, by zwalczyć imperialistycznego wroga, ale o to, by - przy okazji realizacji statutowych zadań MSW - wzbogacić się. Wydaje się, że do tego funkcjonariusze resortu bardzo się przyzwyczaili.
Dochodowy agentW 1984 r. Kazimierz Janosz zeznał gen. Władysławowi Pożodze, co mówili mu oficerowie MSW w latach 60. i 70. Zapewniali, że po powrocie z misji otrzyma miesięczną pensję pracownika wywiadu gromadzoną na jego koncie w kraju. Tam też miały trafiać wynagrodzenia za wykonanie zadań, na przykład mokrej roboty. Gdy jednak Janosz wrócił, okazało...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta