Polska szkoła interpretacji Rosji
Jerzy Jarocki: W krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej zaczynałem w 1948 roku. Pedagodzy byli różni. Dla mnie najważniejszy okazał się Władysław Woźnik, zafascynowany przedwojenną awangardą poetycką - Przybosiem, Peiperem, Jasieńskim. Jego asystentem był Gustaw Holoubek. Tego, czego nauczyłem się od nich, nie mogła naruszyć szkoła rosyjska. Jadąc do Moskwy, miałem już coś za sobą. Pewien antydogmatyzm. Wcześniej natrafiłem w krakowskim antykwariacie na książeczkę w języku rosyjskim poświęconą Meyerholdowi. Meyerhold przemówił do mnie o wiele silniej niż Stanisławski, wprowadzany do polskich szkół nieudolnie. W Moskwie całe moje krakowskie aktorstwo stanęło pod znakiem zapytania. To był zimny prysznic.
Dlaczego? Jeżeli w krakowskiej szkole miał pan kontakt z tak silnymi osobowościami i wybitnym materiałem literackim?Wzorce Woźnika i Holoubka pozostały dla mnie ważne do dziś. Ale w Moskwie zdzierano ze mnie fałszywy ekspresjonizm w grze aktorskiej i skutecznie pokazano, jak można prawdziwie "być" i "działać" na scenie. To było wejście do innej rzeki.
Kiedy...Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta