Bal u prezydenta
Wszystkich niebywale poprzebierał czas, niektórzy są zmienieni do poznania, inni do niepoznania. Odkrywam niezwykłe zmiany w charakterze, poganie stali są fanatycznymi katolikami, płomienni rewolucjoniści zamienili się w sceptyków i na odwrót.
Najpierw jednak długa i gruba kolejka do bram pałacu. Słyszę głosy: czy wypadało przyjmować zaproszenie do pałacu satrapy? Ktoś mówi: - Bal u senatora...
Kolejka wydała się równie dramatyczna, jak niegdyś kolejki do mięsnych sklepów, gdyż pracowicie sprawdzano zgodność zaproszenia z dowodem. Nagle decyzja niemożliwa na Zachodzie i trudna do wyobrażenia w Rosji - puszczają wszystkich bez sprawdzania, trzeba tylko przejść przez bramki. Najbardziej poruszają znajomi zmienieni w starców opartych na laskach. Niektórym odmieniła się twarz, jakby wybuchła im w rękach mina przeciwpiechotna. Ale są też ludzie świetnie zakonserwowani, wyglądają jak niegdyś, tylko jakby nieco wymięci. Jedno jest pewne - czas nikomu nie pozwolił być obojętnym na jego upływ.
Tłum runął na ogrody, gdzie został usidlony przez miejsca siedzące i skazany na przydługi, potrójny koncert. W pierwszym rzędzie bracia bliźniacy. Słuchano popularnych kiedyś...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta