15 minut w bloku 24
? Piotr Zychowicz
– Na dole stał wyznaczony więzień funkcyjny. Wręczało mu się specjalny talon o wartości dwóch obozowych marek. Taka była cena. Potem szybka kontrola weneryczna i jeżeli wszystko było w porządku, dyżurujący esesman wyznaczał odpowiedni pokój. Dostawało się numerek i szło na piętro. Każda dziewczyna miała tam swoje pomieszczenie – opowiada były więzień Auschwitz, który korzystał z obozowego domu publicznego. Dwie marki kosztowała wówczas paczka papierosów.
– Pokoje urządzone były jak w normalnym domu. Łóżko, jakiś stolik, firanki. Dziewczyny były ubrane bardzo ładnie, w cywilne przyzwoite ubrania. Nikt, kto nie spędził kilku lat za drutami, nie zrozumie, jakie wrażenie mógł wywoływać na nas taki widok. Co było dalej? Jak to co? Robiło się swoje. Potem sanitariusz dezynfekował członka jakimś płynem i szło się z powrotem do swojego baraku.
Rozkaz o powstaniu obozowych domów publicznych wydał w 1941 roku osobiście Heinrich Himmler. W założeniu prawo wstępu do tych przybytków miało być nagrodą za dobre sprawowanie i wytężoną pracę. W ten sposób SS chciało również zapobiec szerzącemu się wśród więźniów homoseksualizmowi.
Ostatecznie domy publiczne powstały w dziesięciu obozach na terenie Trzeciej Rzeszy i okupowanej Polski. Jeden z nich latem 1943 roku został otwarty w Auschwitz. – Umieszczono go w bloku numer 24. Pierwszym budynku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta