Wyszarpywanie serca
Janusz R. Nowicki : Jestem absolwentem krakowskiej szkoły teatralnej, której pedagodzy szczególny nacisk kładli właśnie na słowo. Wtedy, w połowie lat 60., zaczęto krytykować ten sposób nauczania jako zbyt konserwatywny. Zostałem jednak tak ukształtowany, że szacunek do słowa pozostał mi nawet w buntach. Uczono nas, że teatr jest wielki. W wymiarze ideowym i artystycznym, ale przede wszystkim ze względu na przestrzeń, w której trzeba być słyszalnym. Tych, których głos nie przebijał się poza pierwszy rząd krzeseł, nazywano pierwszorzędnymi artystami. Mój tembr głosu jest dość nośny. Słowo jest mi bliskie od czasów dzieciństwa dzięki radiu, które przenosiło mnie w zupełnie inny wymiar. Tak samo jak literatura. Czytałem prawie wszystko: Prusa, Gojawiczyńską, książeczki dla młodych ludzi z czasów wczesnego socjalizmu, Sagankę, Simone de Beauvoire i Sartre'a. To właśnie słowo - pisane i mówione - otworzyło mnie na aktorstwo.
Jakie widzi pan różnice w graniu na tak różnych - i wielkich, i kameralnych -...Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta