Oscar Pistorius, niespełna 21-letni biały chłopak z RPA, na dwóch protezach nóg amputowanych tuż poniżej kolan zmierzył się w biegu na 400 metrów z pełnosprawnymi na mitingach lekkoatletycznych w piątek 13 lipca Rzymie, a dwa dni potem w Sheffield. Wypadł przeciętnie, ale przyglądający się sensacji cały świat jest przekonany, że towarzyszył narodzinom nowej rasy – bionicznego człowieka.
Nagle świat przypomniał sobie, że w cieniu zmagań zarabiających miliony sportowych herosów o rekordy i chwałę walczą też ludzie bez rąk i nóg, sparaliżowani na wózkach, a nawet upośledzeni umysłowo – w politycznie poprawnym języku "posiadający trudności w nauce".
W szlachetnych założeniach sport miał być mostem między blisko miliardem niepełnosprawnych a resztą. Ale doganiający i przeganiający pełnosprawnych człowiek na protezach przeraził sportowe władze. Podejrzewają, że sztuczne nogi są szybsze od normalnych. Swoje 5 minut mają filozofowie sportu, moraliści i etycy.
Sport niepełnosprawnych na ogół postrzegano dotychczas jako oazę i kwintesencję zdrowego, szlachetnego współzawodnictwa. Ale nietrudna do odgadnięcia prawda jest taka, że na najwyższym wyczynowym poziomie sport niepełnosprawnych nie różni się niczym od rywalizacji ludzi o zdrowym ciele. Ma swoich świętych i grzeszników, sportowców bez skazy, dopingowiczów i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta