Traktat o włoszczyźnie
Wielokrotnie się zastanawiałam, jak powinnam odpowiadać na pytanie? "co to właściwie znaczy jeść po włosku?". Czy istnieje naprawdę taka kuchnia, czy też należałoby raczej wspomnieć o włoskiej kuchni regionalnej lub, mówiąc bardziej poetycko, o "kuchni rozmaitych Italii".
Nigdzie poza Włochami nie mamy w kuchni tylu precyzyjnych odniesień do rzeczywistości miejskiej. To miasta, silne swoją liczbą i kulturą materialną, już od czasów rzymskich stanowiły centralny punkt tworzenia i przekazywania kultury gastronomicznej.
Mówimy? pesto genueńskie, crespelle po florencku, risotto mediolańskie, musztarda z Cremony, cebula z Tropei, mortadela z Bolonii zwana potocznie po prostu - bologna.
Gdzie w tym wszystkim Italia jako wspólnota narodowa? Czy istnieje jakaś świadomość kuchni narodowej, czy raczej mamy tu do czynienia z mitem stworzonym przez cudzoziemców, którzy biorą niektóre dania ściśle związane z rzeczywistością lokalną (np. neapolitańską pizzę) za produkt ogólnowłoski. Najogólniejszy choćby przegląd kolejnych faz procesu,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta