Lojalki absurdu
Dziennikarze wciąż przekazują opinii publicznej w tonie sensacji informacje o podpisanych lojalkach, wkładając je niemal za każdym razem do jednego worka z zobowiązaniami do tajnej współpracy z SB
Jeden z olbrzymich tytułów zamieszczonych w „Dzienniku” z 5 grudnia br. głosił: „IPN: Kazimierz Kutz podpisał lojalkę”. Wcześniej z równym zaangażowaniem był analizowany problem lojalki prezesa TVP Urbańskiego. Trudno stwierdzić, czy te działania wynikają z ignorancji, czystej głupoty czy po prostu ze złej woli.
Warto więc przypomnieć, że tzw. lojalka to jedna z formalności, które próbowano po wprowadzeniu stanu wojennego podsuwać „potencjalnie niebezpiecznym” działaczom w zamian za zgodę bezpieki na ich powrót do domu. Lojalka – poświadczone własnym podpisem zobowiązanie do przestrzegania „prawa stanu wojennego” – miała być dodatkową formą psychologicznego nacisku na aresztowanych działaczy. Władza liczyła, że w ten sposób przynajmniej u części z nich wzbudzi dodatkowe rozterki, spowoduje strach przed kontynuowaniem działalności „solidarnościowej”. Był to też swoisty szantaż – nikt nie wiedział, kiedy i gdzie SB będzie chciała takie dokumenty wykorzystać.
Okoliczności, w jakich podsuwano lojalki do podpisu, były różne – decyzje aresztowanych były różne i zależały od splotu wielu okoliczności. Od demonstracyjnego i niewątpliwie zasługującego na szacunek bohaterstwa – postawy symbolicznego zaznaczenia niezłomności charakteru nawet za cenę więzienia – po gorliwe, niemal bez wahania podpisane zobowiązania, po to aby od pierwszych chwil po wyjściu na wolność rozpocząć...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta