W Izraelu witano Busha jak starego przyjaciela, w Autonomii Palestyńskiej nie może na to liczyć
Bush chce zakończyć prezydenturę wielkim międzynarodowym sukcesem. Czy uda mu się doprowadzić do pojednania Palestyńczyków z Izraelczykami?
George’a W. Busha, który z oficjalną wizytą do Izraela przyjechał pierwszy raz, witano z wielką pompą. Na przykrytej czerwonym dywanem płycie lotniska w Tel Awiwie czekali na niego prezydent Szimon Peres, premier Ehud Olmert wraz ze wszystkimi ministrami swojego gabinetu, czołowi rabini i inni najwyżsi dygnitarze.
– Okazał pan zrozumienie dla wyzwań stojących przed Izraelem i angażował się w sprawy naszego bezpieczeństwa narodowego. Jest pan naszym najsilniejszym i najbardziej zaufanym sojusznikiem – powiedział Olmert, ściskając rękę gościa.
Popularny w Izraelu Bush przemawiał w podobnym tonie. – Nikomu nie uda się zniszczyć sojuszu między naszymi narodami. Musimy walczyć z terrorystami, którzy w imię politycznych celów mordują niewinnych – mówił prezydent USA.
W jego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta