Grałem wszędzie z wyjątkiem NBA
Rimas Kurtinaitis - Trener ASCO Śląska Wrocław, jeden z najwybitniejszych europejskich koszykarzy lat 80. i 90.
Rz: Jak długo był pan ministrem sportu na Litwie?
Rimas Kurtinaitis: Cztery i pół roku. W tym czasie rząd zmieniał się pięć razy, ale za każdym nowy premier proponował mi kontynuowanie misji. Gdy stanowisko obejmował Algirdas Brazauskas, moje urzędowanie się skończyło, gdyż różniliśmy się zapatrywaniami politycznymi. On – były komunista, ja sympatyzowałem z konserwatystami. „Nie mam do ciebie zastrzeżeń jako ministra sportu, bo przecież współpracowaliśmy, gdy byłem prezydentem Litwy, ale muszę działać zgodnie z interesem partii” – powiedział mi Brazauskas i mianował swojego człowieka. Mogę jednak powiedzieć, że utrzymujemy przyjacielskie kontakty.
Będąc ministrem, nie zostawił pan koszykówki?
Trenowałem i grałem w Atletasie Kowno i Lietuvos Rytas Wilno.
Jak pan trafił do Wrocławia?
Ostatnio prowadziłem Sakalai Wilno. Nie udało się nam wystartować w Pucharze FIBA. Oferta z Wrocławia zainteresowała mnie dlatego, że zespół gra w Pucharze ULEB. Spytałem, co mam robić znającego koszykarskie realia w Polsce Tomasa Pacesasa. Powiedział, że nie powinienem się wahać. Jest jeszcze inny motyw – poznawanie ludzi. Mogłem grać w Hiszpanii, ale wyjechałem do Australii. Byłem pierwszym Europejczykiem, który tam zagrał. Za 30 procent pieniędzy, które mógłbym zarobić w Europie. Dopiero potem trafiłem do Realu Madryt. Wszyscy myślą, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta