Nie przejmuję się chaosem i kręcę
Rozmowa z Wesem Andersonem. Amerykański reżyser filmu „Pociąg do Darjeeling”, który jutro wchodzi na nasze ekrany, opowiada o artystycznej wyobraźni i fascynacji Indiami
Rz: Na czym polega styl Wesa Andersona, o którym piszą krytycy?
Wes Anderson: Nie wiem, nigdy czegoś takiego nie wymyśliłem. Staram się nie powtarzać, ale widocznie to robię, skoro wszyscy mówią o jakimś moim stylu. Kręcę filmy bardzo osobiste. Na pewno nie opowiadam historii jak Billy Wilder. Nie zwracam uwagi na gatunki. Staram się widza zaskoczyć.
W „Pociągu do Darjeeling” rzeczywiście to się panu udało. Po wyprawach podwodnych i szalonych opowieściach rodzinnych przyszła pora na podróż do Indii. Skąd bierze pan pomysły?
„Pociąg do Darjeeling” rodził się w sposób naturalny. Od dawna chodziła mi po głowie idea, żeby opowiedzieć o trzech braciach, którzy podróżują pociągiem. Wiedziałem też, że chcę coś napisać razem z moimi przyjaciółmi Romanem Coppolą i Jasonem Schwarzmanem. No i wreszcie marzyłem, żeby trafić z kamerą do Indii.
Dlaczego jest panu tak bliska idea braterstwa?
Po pierwsze, mam dwóch braci, którzy są dla mnie ogromnie ważnymi ludźmi. Po drugie, jako młody chłopak mnóstwo czasu spędziłem z Owenem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta