Ściąga od Komorowskiego
Przed posiedzeniem Sejmu marszałek zwołuje media i wskazuje „linię dnia”. Dziennikarze akceptują subiektywną opinię jednego polityka – pisze specjalista od politycznego marketingu
Kto narzuci polityczną „linię dnia”, ten wyprzedzi innych o parę długości. Kto usadowi się na pozycji lidera, gospodarza, ten do końca wyścigu będzie zaliczany do jego czołówki. A gdy zasady nowoczesnego marketingu politycznego zaczyna stosować druga osoba w państwie – marszałek Sejmu – warte jest to uwagi.
Co jest ważne
Bronisław Komorowski niezauważenie wprowadził nowy zwyczaj. W dniu rozpoczęcia sesji plenarnej, na kilkanaście minut przed posiedzeniem, zwołuje dziennikarzy i opowiada „swoimi słowami” o tym, czym będą się zajmowali posłowie. To nie jest sucha litania, ale ciekawa, przykuwająca uwagę historia.
Komorowski wybiera sprawy najważniejsze, skazując na informacyjny niebyt marginalia. Sugeruje, co jego zdaniem zasługuje na szczególną uwagę, co będzie tematem dnia. Nie tylko mówi o planie pracy izby, ale też np. o nowych parlamentarnych kołach i obserwowanych przez niego tendencjach polskiej polityki. Tu także nie kryje – gestem, uśmiechem, zmrużeniem powiek – która z nowych inicjatyw jest jego zdaniem godna dalszej obserwacji, a która jest tylko politycznym meteorem, sejmową marginalią, błahostką, której nie warto poświęcać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta