Rynkiem telewizyjnym trzeba dobrze potrząsnąć
Na polskim rynku telewizyjnym rozparły się trzy wielkie koty. Powód? Brak technicznych możliwości, aby ktokolwiek poza TVP, Polsatem i TVN mógł dotrzeć do większości Polaków. A tylko taka widownia zapewni pieniądze od reklamodawców.
Cyfryzacja zmieni układ sił. Nowi nadawcy będą mogli wejść na ogólnopolski rynek telewizyjny i wyrwać kawałek reklamowego tortu dla siebie. To spędza sen z oczu szefom Polsatu i TVN. Z takim Rupertem Murdochem i jego TV Puls na dłuższą metę trudno będzie walczyć. Czy rzeczywiście należy osłabiać polskich nadawców wobec globalnych gigantów? W dobie kapitalizmu narodowego (którego przejawy, mimo wspólnego rynku i deklarowanej otwartości, napotykamy na każdym kroku) pytanie jest ważkie i do rozważenia przez rządzących.
Tylko jaka jest gwarancja, że polskie firmy zostaną w polskich rękach? Przecież Zygmunt Solorz już negocjował sprzedaż akcji Polsatu Axelowi Springerowi. Na podobny pomysł mogą wpaść Jan Wejchert i Mariusz Walter. A wtedy lepiej, aby o polskiego widza biło się – dzięki cyfryzacji – ośmiu graczy, a nie jak do tej pory – trzech. Bo konkurencja jest zawsze dobra, a kapitał nie ma narodowości.