Patrząc uważnie
„…Się mi bo… zgubiło »S« na koszulce” – tak, ta nieśmiertelna (dla admiratorów Tytusa de Zoo) fraza jako jedyna chyba skłania, by łagodniej spojrzeć na fety, jakie miłościwie panujący Edward urządził w 500-lecie urodzin Kopernika, w roku 1973. Czego tam nie było! Akcja „Frombork” i inicjatywy odczytowe, breloczki z brudnobiałego plastiku z konterfektem astronoma i przekłady książeczek o jego trudach w służbie naukowego poglądu na świat na język mongolski. Trudzili się pospołu harce-rze (w tym Tytus, Romek i A’Tomek) i mincerze (to wtedy Mennica Narodowa zaczęła bić przysłowiową później „dychę z Kopernikiem” – nie łudźmy się jednak, pośledni był to dość pieniądz, jeden z takich, przed którymi astronom przestrzegał w swoich traktatach), a profesor Dobrowolski Marian nauczał w broszurze wydanej w setkach tysięcy egzemplarzy nakładem Zakładu Propagandy i Agitacji Głównego Zarządu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta