Niebezpieczne gry tarczą
Bronisław Wildstein - Trudno wyobrazić sobie gorszy scenariusz niż podporządkowanie polityki zagranicznej działaniom autoreklamowym – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Czy piątkowa deklaracja premiera Donalda Tuska zamyka (w każdym razie na jakiś czas) możliwość uczestnictwa Polski w amerykańskim strategicznym programie obrony antyrakietowej? Tusk stwierdził, że nie może zaakceptować propozycji Stanów Zjednoczonych bez dodatkowych warunków, to znaczy przekazania nam rakiet Patriot i modernizacji naszej armii. Wynika z tego, że uczestnictwo w systemie obrony antyrakietowej jest dla nas bezwartościowe i dlatego możemy je przyjąć wyłącznie za określoną, całkiem sporą cenę.
Postawa premiera może jednak wynikać z odmiennych rachub. Można założyć, że jej głównym celem byłoby uzyskanie od Amerykanów warunków lepszych niż te, które otrzymali prezydent Lech Kaczyński i poprzedni rząd.W próbie wywalczenia umowy lepszej niż poprzednicy nie byłoby nic złego. Podstawową sprawą jest jednak cel negocjacji: czy chodzi o uzyskanie porozumienia najlepszego z możliwych, czy wyłącznie o zaprezentowanie się jako lepszy i bardziej dbały o interes kraju negocjator niż poprzednik.
Negocjacje podporządkowane wizerunkowi?
Trudno wyobrazić sobie gorszy scenariusz niż podporządkowanie polityki zagranicznej rządu działaniom autoreklamowym. W tym konkretnym wypadku oznaczałoby to lekceważenie merytorycznej wartości amerykańskiej inicjatywy. Negocjacje polegałyby wówczas wyłącznie na próbie udowodnienia wyższości nad prezydentem i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta