Kosztowna prywatyzacja stoczni
Z Aleksandrem Gradem, ministrem Skarbu Państwa, rozmawia Beata Chomątowska
RZ: Ile będzie kosztować prywatyzacja stoczni w Gdyni i Szczecinie i czy w budżecie państwa są na nią środki? Aleksander Grad: Mamy do czynienia z prywatyzacją, do której skarb państwa będzie musiał dopłacić. Trzeba pokryć część starych długów, żeby ktoś inny mógł zapłacić resztę i zainwestować. Ile ostatecznie państwo dopłaci, okaże się, gdy uzgodnimy umowy prywatyzacyjne.
Ministerstwo powinno dysponować szacunkami tych wydatków. Chodzi o setki milionów złotych. Dopóki trwają negocjacje, nie podajemy konkretnych kwot. Mogę powiedzieć, że stare długi w Stoczni Gdynia wynoszą co najmniej 1,5 mld zł, a inne rodzaje ryzyka wycenione są na kilkaset milionów. W Szczecinie wartość dawnych zobowiązań wynosiła już 1,5 miliarda złotych. Jednak dzięki renegocjacji wielu kontraktów zmniejszono tę sumę do 500 mln zł. Przewidujemy różne mechanizmy przekazania środków inwestorom: mogą być zarówno w gotówce, jak i akcjach.
Rząd ma świadomość, że trzeba będzie wydać takie kwoty?
Tak. Chodzi tylko o to, żeby skarb Państwa musiał dołożyć jak najmniej. Tryb prywatyzacji w przypadku Gdyni wymaga zgody rządu. Taki sam wniosek – o aprobatę rządu – złożę w odniesieniu do Szczecina, choć tutaj ze względu na odmienną strukturę właścicielską nie ma takiego wymogu. Jedynym dobrym rozwiązaniem dla stoczni jest prywatyzacja – niezależnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta