Dzień Agenta
Każdy, kto moralne wsparcie dla Gruzji pustoszonej przez imperialne mocarstwo nazywa demolowaniem polskiej polityki zagranicznej, jest dla mnie rosyjskim agentem wpływu – pisze felietonista
Mimo istnienia Instytutu Pamięci Narodowej nasza pamięć narodowa nadal jest ułomna. Białe plamy, rozległe jak Morze Białe. Nie pamiętamy, może nie chcemy pamiętać, że przez 40 lat w polskiej kolonii imperium rosyjskiego posługującego się komunistyczną ideologią musiały działać i pracować tabuny agentów rosyjskich. Współpracowników KGB i GRU, honorowych dawców poparcia i wsparcia.
Służby nie miały czasu
Nie mamy żadnej uporządkowanej, opartej na dowodach wiedzy, która utrzymałaby się przed sądem, ale praktyka i statystyka nie pozostawiają wątpliwości. Skoro wschodnioniemiecka Stasi – a to wiadomo na pewno – utrzymywała w Polsce rozległą siatkę agenturalną, obejmująca nawet funkcjonariuszy KC PZPR, to czekistowska sieć moskiewskiej centrali musiała być ogromna. Tak wynika z proporcji.
W ogóle Niemcy mają więcej szczęścia od nas. W 1989 roku wywiad amerykański kupił, nawet niedrogo, listę najważniejszych agentów sowieckich w Niemczech. Dość długo Waszyngton nie chciał udostępnić tych nazwisk rządowi RFN, a potem zjednoczonych Niemiec, ale w końcu je przekazał. Nie wiadomo tylko, czy wszystkie. Ale w każdym razie Niemcy jakieś pojęcie o skali infiltracji mają. A my nawet jej zakresu możemy się tylko domyślać. Po omacku. Kiedy w Moskwie można było kupić wszystko, nie mieliśmy pieniędzy, bo nawet na przetrwanie rozmaitych pożytecznych struktur trzeba było...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta