Polak w zacisznym burdelu
Za erotyczną „Rusałkę” dostało się reżyserom, ale nie wykonawcom. Wśród nich najlepszy był Piotr Beczała
Kiedy po premierze „Rusałki” do ukłonów wyszedł reżyserski duet Jossi Wieler i Sergio Morabito, na widowni zawrzało od wrogiego buczenia. Ci, którym spektakl się podobał, za wszelką cenę usiłowali uciszyć jego przeciwników. Na szczęście na proscenium pojawili się śpiewacy i zniknął powód do kłótni.
Wszystkie recenzje w austriackiej i niemieckiej prasie zaczynały się od pochwał dla polskiego tenora Piotra Beczały. On zdominował to przedstawienie, chwalono go za liryczny blask głosu i jego ekspresję, za eleganckie frazowanie i sceniczną naturalność.
Wokalnie Polak był bez zarzutu, na dodatek stworzył prawdziwą postać. Dopomogli mu w tym reżyserzy, którzy zrezygnowali z baśniowego klimatu „Rusałki” Antonína Dvořáka i zrobili z niej opowieść o mrocznych stronach pożądania. Papierowy Książę stał się prawdziwym mężczyzną. Jego miłość do Rusałki nie wytrzymała próby. Uległ urokowi innej kobiety, potem wszakże był gotów zapłacić za to najwyższą cenę. Jego emocjonalną chwiejność i przemianę świetnie pokazał Piotr Beczała....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta