Pobieranie filmów i muzyki to nie kradzież
Nie trzeba być krewniakiem internauty udostępniającego film, żeby móc legalnie pobrać obraz z sieci - przekonuje asystent w Instytucie Prawa Własności Intelektualnej UJ
Oskar Tułodziecki, polemizując z opinią, że pobieranie utworów z sieci jest legalne (“Rz” z 21 lipca) uznał, że jest to piractwo (“Rz” z 7 sierpnia), a piractwo to kradzież. W świetle przepisów prawa trudno się z tym zgodzić.
Ściąganie a udostępnianie
Przede wszystkim pobieranie utworów z sieci p2p nie jest tożsame z ich udostępnianiem. Zachowania te można technicznie rozdzielić i są one inaczej oceniane w świetle prawa autorskiego. Faktycznie większość programów p2p uzależnia możliwość pobierania plików od ich jednoczesnego udostępniania. Można jednak korzystać z takich, które pozwalają na samo pobieranie. Jest to istotne dla kwalifikacji prawnej zachowań korzystających z tych programów. O ile bowiem rozpowszechnianie utworów bez zgody podmiotów uprawnionych narusza ich prawa, o tyle ich pobieranie mieści się co do zasady w granicach dozwolonego użytku prywatnego (z zakresu dozwolonego użytku wyłączone są programy komputerowe, utwory architektoniczne i architektoniczno-urbanistyczne oraz elektroniczne bazy danych w niektórych przypadkach).
Nie jest zatem prawdą, że pobieranie utworów zawsze wiąże się z jednoczesnym rozpowszechnianiem i tym samym jest naruszeniem praw autorskich podmiotów uprawnionych.
Utwory rozpowszechnione
Korzystanie z utworu rozpowszechnionego jest podstawowym wymogiem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta