Ja się nie bronię, lecz oskarżam
Oskarżam niedopuszczalne metody prawnicze, które powinny być jak najszybciej wyrugowane z naszego wymiaru sprawiedliwości. Oskarżam korporację adwokacką, która dopuszcza ich stosowanie – pisze rzecznik praw obywatelskich
Niewielki felieton Bronisława Wildsteina „Adwokaci na dnie” dał początek dyskusji na łamach „Rzeczpospolitej” na temat stanu prawa i wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Poruszano w niej kwestie dotyczące „państwa prawa”, stanu doktryny i nauki prawniczej, roli i kondycji korporacji prawniczych, wolności słowa i prawa do obrony dobrego imienia. Szczególną uwagę poświęcono jednak granicom dopuszczalnej obrony klienta przez adwokata; czy adwokat może się starać bronić jego interesów przy użyciu wszelkich możliwych metod, na jakie pozwala obowiązujące prawo.
Sąd w pułapce
Po istnej burzy argumentów, jakie w związku z tym wymieniono, chciałbym przypomnieć konkretną sprawę, która tę dyskusję zapoczątkowała. Otóż dwóch adwokatów, Jacek Brydak i Marcin Ziembiński, obrońców Janiny Chim, jednej z oskarżonych w procesie FOZZ, postanowiło „zerwać” ten proces. Nie z ich winy, ale z powodu zaniedbań sądu, prokuratury i biegłych trwał on kilkanaście lat i groziło mu przedawnienie. Obrońcy postanowili to wykorzystać.
Po zamknięciu przewodu sądowego jeden z nich przedstawił zaświadczenie, z którego wynikało, że oskarżona nie może uczestniczyć w rozprawie z powodu choroby, i wniósł o jej przerwanie. Nie muszę dodawać, że zaświadczenie stwierdzało nieprawdę. Po zarządzonych przez sąd dodatkowych badaniach okazało się, że oskarżona może uczestniczyć w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta