Czwarte zaćmienie
Nikt nie kwapi się powiedzieć: może nasi twórcy nie bez wad, może i czasem dość pokraczna ta nasza sztuka, ale dla dobra sprawy trzeba… - pisze Andrzej Horubała
Krzysztof Masłoń artykułem po części polemicznym z moim szkicem „Czytając Herberta nieodświętnie” sprawił mi wyśmienity prezent na wakacje. Oto bowiem napisał tekst tak wyraziście dowodzący moich tez, że szermierka z nim, gdyby toczyła się w trakcie jakiejś biesiady, zapewniłaby mi powodzenie i tytuł króla wieczoru. No tak, ale ponieważ zamiast biesiadować, siedzę sam z laptopem, wklepuję tych parę zdań i uwag.
Otwiera swój artykuł Masłoń efektownie brzmiącym, wytłuszczonym stwierdzeniem, że „Tak jak Kartezjusz zajmował się myśleniem, tak Herbert postanowił swoją poezją dopełnić jego filozofię o problemy moralności”. Jest to przykład patosu, który uszedłby być może w wypracowaniu maturalnym, ale przecież dla każdego, kto choćby powierzchownie zajmował się filozofią, jest jasne, że gdy interpretujemy kreację Pana Cogito, dopisywanie go do systemu Kartezjusza jest raczej jałowe. Imię Herbertowskiego bohatera, owszem, wiąże się z francuskim myślicielem, ale jako autorem słynnej sentencji „cogito ergo sum”, traktowanej raczej jako bon mot, bez wgłębiania się w materię jego filozofii.
Przypomnijmy, że etykę Rene Descartes chciał wywieść – jako naukę ścisłą i niepodważalną – ze swych dociekań naukowych, posługując się „metodą” dającą rękojmię nieomylności.
A Pan Cogito to raczej „pan myślę sobie”, którego sensem istnienia jest przemyśliwanie różnych kwestii, czasem błahych, czasem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta